Zayn
wtulony w sweter blondyna z uśmiechem na twarzy, szeptał mu czułe
słówka. Ciałem swym czując dreszcze przechodzące przez
Irlandczyka. Pożądał Jego całego, pragnął w Nim być i czuć
się w jednej całości z ukochanym. Spojrzał mu głęboko w oczy,
czekając przy tym na znak jego zgody. Uśmiechem powitał nowy
początek dnia, rozpoczynając idealne współgranie. Brunet z
precyzją odpiął guziki swojej koszuli zsuwając tkaninę na miękki
dywan. Flegmatycznie zbliżył się do Nialla i przywarł Go do
łóżka. Chłopak dogłębnie wpatrywał się ruchom bruneta,
opuszkami palców jeździł po gołych plecach. Zamknął oczy. Na
szyi poczuł ciepły ślad aksamitu ust, a w duszy przyjemne
mrowienie. Twarze się złączyły – powstał francuski
pocałunek, w którym języki dopasowywały się w każdym manewrze.
Ciała płonęły, a serca szalały jak sztorm wysyłając do siebie
sygnały miłości. Irlandczyk złapał za rozporek Zayna i
finezyjnie pozbawił go spodni. Mulat nie był mu dłużny. Muskając
Jego nagie ramiona ściągnął z wybranka część garderoby,
zatapiając cynamonowe kręgi w jagodowy odcień oczu. W pokoju
poczuć można było cytrynowy zapach, z każdym wdechem był
odczuwalny coraz bardziej. Cisza kumulowała się w całym
pomieszczeniu nadając sytuacji większego romantyzmu. Blondyn
wyślizgnął się z uścisku bruneta i wstał, wstał tylko po to by
podać mu rękę i niespodziewanie zaprzeć o ścianę. Zrobił to,
doprowadzając do kolejnego czułego pocałunku. Dłońmi snuł po
Jego nagim torsie jakby gładził świeży jedwab. Zatapiał umysł w
pustych myślach. Przyległ do Niego, delikatnie zagryzł ucho i
wyszeptał dwa słowa Pragnę Cię
z jego ust brzmiące jak najdroższy narkotyk. Czując
jego ciepłe usta, kreślił na plecach wybranka niepostrzegalne
znaki. Wyginał fakturę ciała w tył i pozwalał partnerowi na
dogłębne analizowanie swojej klatki piersiowej. Wierzchem palców
pieścił rysy twarzy bruneta. Każdy milimetr ciała kipiał z
podniecenia i domagał się więcej. W czterech ścianach, z których
jedna była obita jasnymi cegłami, unosiła się woń ich nagich
ciał połączona z podmuchem zgaszonej świecy. Z brązowych
tęczówek mulata wysączyła się słona kropla. Niall poczuwszy to
na bladej skórze wzniósł głowę ku Niemu.
-Co
się dzieje? -zapytał,
spokojnie zataczając ramionami koło w okuł Jego bioder.
-Sam
nie wiem. Sądzę, że ta łza była łzą szczęścia. Jedną z
wielu, które wycisnęły się z moich smętnych oczu. -blondyn
zostawił ślad swoich ust na aksamitnym policzku Zayna, pochłaniając
głośno powietrze. Po kojących pocałunkach nastawał moment
zjednoczenia. Ciche syknięcia, głuche jęki będące oznaką
szczytowania, chwile, w których odnajdywali się na nowo, za każdym
razem.
Na
łóżku ułożyli przesycone miłością ciała i spoczęli we
własnych ramionach. Leżąc w głuchocie, czuli bicia własnych
serc, które pulsowały z wyczerpania. Irlandczyk zatoczył łuk w
okuł nóg bruneta i wpił usta w jego szyję, włączając ich
ulubiony kawałek, wstał i wyszedł zaparzyć kawę. Nucąc pod
nosem piosenkę do Jego czułych komórek słuchowych doszło pukanie
do drzwi. Oderwawszy się z muzycznej hipnozy poszedł by je
otworzyć. Gdy pociągnął za drewnianą klamkę, tętno stanęło,
źrenice się rozszerzyły, a wnętrze przeszył strach. W progu
drzwi stała dwójka mundurowych, wiedział co to znaczy.
-Dzień
dobry. Pan Niall Horan, zgadza się ?
-odrzekł jeden z nich, zatrzymując apokaliptyczny wzrok na błękicie
tęczówek blondyna.
-Tak..
-wycedził z melancholia w głosie.
-Jest
pan zatrzymany pod niewątpliwymi dowodami zabicia Andrew'a
Harris'ona. -gdy Zayn usłyszał
te słowa pędem poderwał się z miejsca i stanął naprzeciw
policjantów. Ciałem zatarasował dostęp do farbowanego odpychając
Go w tył.
-On
jest niewinny.! -krzyczał. Lecz
jego starania nie odnosiły żadnego rezultatu. -Nie
zabierajcie mi Go, błagam.. -w
oczach pojawiła się ciecz rozpaczy.
-Mamy
mnóstwo argumentów na to, że Pan Horan jest winny. Proszę się
nie upierać i nie robić żadnych problemów. -powiedział
funkcjonariusz, z kieszeni wyciągnął szare kajdanki i zacisnął
je na kruchych nadgarstkach blondyna.
-Dlaczego
Ty nic nie mówisz, przecież to nie prawda, nie byłbyś skłonny do
tego. Niall, odezwij się do cholery!
-Zayn..
-wyszeptał skinając zapłakaną
twarz w dół. -Wybacz .. wybacz mi..
-brunet zamarł w miejscu, opadł na podłogę i nieprzytomnym
wzrokiem patrzał jak zabierają Go do wozu. Zamglonym spojrzeniem
ostatni raz przeniknął przez delikatne rysy osoby, którą kochał
nad życie. Wszystko legło w gruzach, rozsypało się w drobny mak.
Nie dając mu szansy na jakikolwiek odzew. Dusza zalana została
desperacją, przedarła się przez każdy zakamarek jego płuc i
sprawiła, że serce rozkruszyło się na miliony samotnych skrawków,
które rozproszyły się na wszystkie najgorsze strony świata. Łza
za łzą, rozpaczliwy oddech, drżące wargi. Myślami błądził po
pytaniach, wchodził na najwyższe szczyty i najniższe szczeliny,
przedzierał się przez tłumy skomleń i szczątki nostalgicznych
wspomnień. Nieposkromiony ból, czerpał z niego ostatki sił i
powodował skrajne wyczerpanie.
***
Trochę czasu nie dodawałam, brak czasu, niestety ..
Macie już 5 rozdział, jeśli się podobał, bądź nie, zostawiajcie swoje opinie na ten temat. Przyjmę każdą, ze smutkiem bądź z usmiechem na twarzy. Do następnego. : )
Macie już 5 rozdział, jeśli się podobał, bądź nie, zostawiajcie swoje opinie na ten temat. Przyjmę każdą, ze smutkiem bądź z usmiechem na twarzy. Do następnego. : )