Dwójka
chłopaków chciała wrócić do swojego zacisza, w którym czuli się
najbezpieczniej. Chcąc wstać, zupełnie niespodziewanie krople
deszczu spadły na ich tkaniny. Schowali się zatem pod altanką by
choć trochę zapobiec przemoczeniu, lecz bezskutecznie. Deszcz był
zbyt nachalny i przedzierał się przez spróchniałe szczeble.
Okryli się wzajemnie, wtulając łapczywie. Zamknęli zmęczone
powieki i czekali, czekali aż ulewa zniknie wraz z ich melancholią
towarzyszącą od samego rana.
-Zimno
mi.. -szepnął szatyn, kładąc podbródek na barku ukochanego. Ten,
subtelnie przyciągnął jego twarz do siebie i gorliwie obdarzył
pocałunkiem. Języki tańczyły w idealnej harmonii. Czuli swoją
bliskość i pragnęli być już w domu, położyć się do ciepłego
łóżka, z ciepłą herbatą spoczywającą na ich zimnych ciałach.
Mieć dzień za sobą i rozpocząć nowy, lepszy. Mający na celu
przywrócenie poprzedniego błogostanu jaki ich otaczał.
Dar
z niebo nieco się uspokoił, pozwalając im wstać się z miejsca i
wrócić do domu. Mimo, że byli parą dzisiaj szli, oddaleni od
siebie wsłuchując się w ciszę, która ich otaczała. Żaden z
nich nie miał najmniejszego zamiaru odezwać się słowem. Niekiedy
błękit oceanu i brąz koniaku spotykały się na jednej drodze,
wysyłając sobie wolne pomruki i nikłe wyrazy uśmiechu. Na ulicach
było ciemno, z rynien spadały krople, które potem wpadały w
kałużę, wybrzmiewając na chodniku. Księżyc swą łuną
oświetlał im drogę, przypominając o tym, że nie są sami.
Obserwował ich codziennie, oni, ze świadomością, że jest ktoś,
kto zna każdy ich ruch spędzony w jego aureoli blasku, czuli się
całkowicie wolni. Ludzie pozamykani w swoich czterech ścianach,
dawno już spali. W oddali można było usłyszeć głuche
szczekanie psa, ciche pomiałkiwanie kotów i szemranie w pobliskich
śmietnikach. Gdy na horyzoncie zobrazował się domek, blondyn
wplótł zimną dłoń w rękę Zayna. Nie wzruszony zachowaniem
chłopaka, odwzajemnił gest i ruszył twardo przed siebie. Stanęli
na ganku ostatni raz żegnając się z ich wiernym przyjacielem.
Weszli do domu. Do nozdrzy doszedł zapach ulubionych perfum, które
utrzymały się na czas ich nieobecności. Czuli, że na reszcie są
w swoim azylu, dającym im swobodę ducha i chęć wracania do niego
za każdym razem. Zdjęli zmoknięte ubrania pozostawiając je w
progu drzwi, pozostawiając smutek i ból zmyty przez deszcz. Brunet
zaparzył herbatę i obaj wskoczyli pod ciepły pled. Rozpalił dwie
świece, na znak miłości, która płonie głęboko w ich sercach i
nie wygaśnie dopóki dopóty kres życia młodzieńców nie
dobiegnie końca. Może to wszystko było zbyt perfekcyjne, zbyt
dopracowane w każdym calu, ale przywiązanie do siebie nawzajem
nadawało temu sens i skłaniało do takich poczynań, bo darzyli się
uczuciem jak nikt inny. Dla siebie chcieli promienie słońca kraść
i na koniec świata po swych śladach biec. Kochali każdy swój
dotyk, który sprawiał, że ich ciała przebiegał nikły dreszczyk,
przeobrażający się w większy afekt.
Ciemnooki
zaczął snuć oczami po pokoju w poszukiwaniu ulubionej paczki
papierosów. Kiedy już znalazł, poderwał się z kanapy i wyciągnął
jednego z kilkunastu zatruwaczy organizmu. Chcąc wpuścić dym do
płuc, zostało mu to przerwane. Blondyn spojrzał na niego z trwogą
i szeptem rzekł „Nie możesz..”. Chłopak
zadrwił z Nialla głośnym parsknięciem i wrócił do wykonywanej
czynności z zupełną ignorancją na uczucia partnera. Farbowany z
żalem wycofał się na miejsce spoczynku i schował twarz w dłonie,
zatapiając łzy w poduszce. Cicho szlochał, bo czuł się
bezwartościowy tym jak potraktował Go mulat. Nie dowierzał. Mając
zamknięte oczy, nie widział nic, ciemność. Łzy uchodzące z jego
niebiańskich oczu, zostawiały po sobie ślad na białej jedwabnej
powłoczce.
-Przepraszam.
-usłyszał bliskość przy uchu, czując ciepło wydobywające się
z ust Zayna. Nie zareagował, dusił w sobie strach, dusił
wewnętrzny ból, coraz mocniej zaciskając uwięziony przez Niego
przedmiot. -Zachowałem się jak idiota, nie powinienem.. Samo tak
wyszło. Wybacz. -wypowiadał kolejno starając się dojść do
chłopaka i przemówić mu, że bardzo tego żałuje. Finezyjnie
gładził jego włosy. Przykucnął naprzeciw blondyna i raz jeszcze
objął jego twarz w swoich dłoniach. Zbliżył ku sobie i opuszkiem
palca delikatnie zarysował idealną linię jego policzka, po którym
nieustannie ściekała słona ciecz. Otarł łzę, misternie
dotykając ustami jego szyi. Niall, zadrżał czując miękkość
bruneta. Kucnął i przyciągnął miłość swojego życia, do
siebie, by już nigdy nie pozwolić na taką sytuację. Ogrzani
ciepłem swych ciał, zasnęli w świetle księżyca wpadającego
przez okna domu.
***
No i jest, kiedy następny to nie wiem.
ale jeśli już tu jesteś i przeczytałaś rozdział, to zostaw jaki ślad po sobie. Muszę znać waszą opinie, bo pierwszy raz piszę o miłości dwóch chłopaków.
ale jeśli już tu jesteś i przeczytałaś rozdział, to zostaw jaki ślad po sobie. Muszę znać waszą opinie, bo pierwszy raz piszę o miłości dwóch chłopaków.
Kochana, jest świetnie, ale mam małą prośbę mogłabyś dodawać więcej dialogów. Jest świetnie, ale kocham Twojego bloga:***
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
1dtutajjestmoje.blogspot.com
Pięknie piszesz.
OdpowiedzUsuńRzadko spotykam taki styl pisania. Można się wczuć w bohatera.
Jest Świetnie;*** Masz talent<3. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału;***
OdpowiedzUsuńsuper ;D
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest tak samo świetny jak poprzedni!
OdpowiedzUsuńFajnie, fajnie :) Czekam na następny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńFinezyjnie unoszę swoje brązowe tęczówki, przeczesując powietrze kruczoczarną barwą. Czuję zapach. Niezidentyfikowany smak miłości. Unosi się subtelnie nad powłoką mojego świata, igrając z każdym centymetrem rozgrzanego do czerwoności ciała. Działasz na mnie jak narkotyk. Silna, toksyczna ciecz, która flegmatycznie roznosi się po moim sparaliżowanym ciele. Nie widzę granicy. Przetarłaś ją, tworząc tą historię. Czuję kłucie w sercu... Wypełnia mnie od zewnątrz. Uczy okazywać przyjemność. Potrzebuję tylko jednej rzeczy... Daj mi trochę swojej miłości.
OdpowiedzUsuńŚcierając kryształowe diamenciki łez z rumianych policzków, uśmiecham się niepewnie. Zatracam się w tym. Zatracam się w lubowaniu tej historii. Dwa rozdziały, które doszczętnie zmieniły moje spojrzenie na rzeczywistość. Jedna historia, która aż się prosi o chwilę uwagi. Skupienie swojego zamglonego wzroku na kilku linijkach tekstu. Nagłówek, który kupił moje szklane serduszko.
Nie jestem dobra w pisaniu komentarzy... Przepraszam za tą.
Chcę trwać... Chcę po prostu trwać.
Oczekiwać w skupieniu trójki.
Love xx
ps. Czy ten anty-spam jest konieczny? <3
*wewnątrz, a nie zewnątrz.
Usuń*to, a nie tą.
Do twoich komentarzy wypowiem się w kolejnym rozdziale, a jeśli chodzi o spam, to niestety nie da sie tego usunąc tak jak na onecie ..
Usuńzarąbisty blog!! Pisz dalej! Polecam mój! http://musiconedirection.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziewczyno gdzie Ty byłaś całe moje życie .? Cudowny blog , cudowny rozdział . Masz niesamowity talent . Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńMega.. no i ponownie mnie zatkałaś.. Twoje opowiadanie czyta się jak książkę i to bardzo dobrą książkę! Chciałabym coś jeszcze napisać, ale mój mózg nie pracuje już z powodu późnej godziny i tego, że po Twoim opowiadaniu jakoś wzięło mnie na rozmyślanie.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, jesteś genialna.
To jest po prostu piękne <3 Gdybyś napisała książkę, kupiłabym ją bez zastanowienia. Uwielbiam twój sposób pisania, oraz to opowiadanie. Czekam na rozdział 3 z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńMoże i pierwszy raz piszesz, ale naprawdę świetnie ci to wychodzi. Potrafisz idealnie dobierać słowa. Aż zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuń@Ola143Cody