czwartek, 26 kwietnia 2012

Ziall 002


          Dwójka chłopaków chciała wrócić do swojego zacisza, w którym czuli się najbezpieczniej. Chcąc wstać, zupełnie niespodziewanie krople deszczu spadły na ich tkaniny. Schowali się zatem pod altanką by choć trochę zapobiec przemoczeniu, lecz bezskutecznie. Deszcz był zbyt nachalny i przedzierał się przez spróchniałe szczeble. Okryli się wzajemnie, wtulając łapczywie. Zamknęli zmęczone powieki i czekali, czekali aż ulewa zniknie wraz z ich melancholią towarzyszącą od samego rana.
-Zimno mi.. -szepnął szatyn, kładąc podbródek na barku ukochanego. Ten, subtelnie przyciągnął jego twarz do siebie i gorliwie obdarzył pocałunkiem. Języki tańczyły w idealnej harmonii. Czuli swoją bliskość i pragnęli być już w domu, położyć się do ciepłego łóżka, z ciepłą herbatą spoczywającą na ich zimnych ciałach. Mieć dzień za sobą i rozpocząć nowy, lepszy. Mający na celu przywrócenie poprzedniego błogostanu jaki ich otaczał.
          Dar z niebo nieco się uspokoił, pozwalając im wstać się z miejsca i wrócić do domu. Mimo, że byli parą dzisiaj szli, oddaleni od siebie wsłuchując się w ciszę, która ich otaczała. Żaden z nich nie miał najmniejszego zamiaru odezwać się słowem. Niekiedy błękit oceanu i brąz koniaku spotykały się na jednej drodze, wysyłając sobie wolne pomruki i nikłe wyrazy uśmiechu. Na ulicach było ciemno, z rynien spadały krople, które potem wpadały w kałużę, wybrzmiewając na chodniku. Księżyc swą łuną oświetlał im drogę, przypominając o tym, że nie są sami. Obserwował ich codziennie, oni, ze świadomością, że jest ktoś, kto zna każdy ich ruch spędzony w jego aureoli blasku, czuli się całkowicie wolni. Ludzie pozamykani w swoich czterech ścianach, dawno już spali. W oddali można było usłyszeć głuche szczekanie psa, ciche pomiałkiwanie kotów i szemranie w pobliskich śmietnikach. Gdy na horyzoncie zobrazował się domek, blondyn wplótł zimną dłoń w rękę Zayna. Nie wzruszony zachowaniem chłopaka, odwzajemnił gest i ruszył twardo przed siebie. Stanęli na ganku ostatni raz żegnając się z ich wiernym przyjacielem. Weszli do domu. Do nozdrzy doszedł zapach ulubionych perfum, które utrzymały się na czas ich nieobecności. Czuli, że na reszcie są w swoim azylu, dającym im swobodę ducha i chęć wracania do niego za każdym razem. Zdjęli zmoknięte ubrania pozostawiając je w progu drzwi, pozostawiając smutek i ból zmyty przez deszcz. Brunet zaparzył herbatę i obaj wskoczyli pod ciepły pled. Rozpalił dwie świece, na znak miłości, która płonie głęboko w ich sercach i nie wygaśnie dopóki dopóty kres życia młodzieńców nie dobiegnie końca. Może to wszystko było zbyt perfekcyjne, zbyt dopracowane w każdym calu, ale przywiązanie do siebie nawzajem nadawało temu sens i skłaniało do takich poczynań, bo darzyli się uczuciem jak nikt inny. Dla siebie chcieli promienie słońca kraść i na koniec świata po swych śladach biec. Kochali każdy swój dotyk, który sprawiał, że ich ciała przebiegał nikły dreszczyk, przeobrażający się w większy afekt.
         Ciemnooki zaczął snuć oczami po pokoju w poszukiwaniu ulubionej paczki papierosów. Kiedy już znalazł, poderwał się z kanapy i wyciągnął jednego z kilkunastu zatruwaczy organizmu. Chcąc wpuścić dym do płuc, zostało mu to przerwane. Blondyn spojrzał na niego z trwogą i szeptem rzekł „Nie możesz..”. Chłopak zadrwił z Nialla głośnym parsknięciem i wrócił do wykonywanej czynności z zupełną ignorancją na uczucia partnera. Farbowany z żalem wycofał się na miejsce spoczynku i schował twarz w dłonie, zatapiając łzy w poduszce. Cicho szlochał, bo czuł się bezwartościowy tym jak potraktował Go mulat. Nie dowierzał. Mając zamknięte oczy, nie widział nic, ciemność. Łzy uchodzące z jego niebiańskich oczu, zostawiały po sobie ślad na białej jedwabnej powłoczce.
-Przepraszam. -usłyszał bliskość przy uchu, czując ciepło wydobywające się z ust Zayna. Nie zareagował, dusił w sobie strach, dusił wewnętrzny ból, coraz mocniej zaciskając uwięziony przez Niego przedmiot. -Zachowałem się jak idiota, nie powinienem.. Samo tak wyszło. Wybacz. -wypowiadał kolejno starając się dojść do chłopaka i przemówić mu, że bardzo tego żałuje. Finezyjnie gładził jego włosy. Przykucnął naprzeciw blondyna i raz jeszcze objął jego twarz w swoich dłoniach. Zbliżył ku sobie i opuszkiem palca delikatnie zarysował idealną linię jego policzka, po którym nieustannie ściekała słona ciecz. Otarł łzę, misternie dotykając ustami jego szyi. Niall, zadrżał czując miękkość bruneta. Kucnął i przyciągnął miłość swojego życia, do siebie, by już nigdy nie pozwolić na taką sytuację. Ogrzani ciepłem swych ciał, zasnęli w świetle księżyca wpadającego przez okna domu.

***
No i jest, kiedy następny to nie wiem.
ale jeśli już tu jesteś i przeczytałaś rozdział, to zostaw jaki ślad po sobie. Muszę znać waszą opinie, bo pierwszy raz piszę o miłości dwóch chłopaków.
 

14 komentarzy:

  1. Kochana, jest świetnie, ale mam małą prośbę mogłabyś dodawać więcej dialogów. Jest świetnie, ale kocham Twojego bloga:***
    Zapraszam do mnie
    1dtutajjestmoje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie piszesz.
    Rzadko spotykam taki styl pisania. Można się wczuć w bohatera.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest Świetnie;*** Masz talent<3. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział jest tak samo świetny jak poprzedni!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, fajnie :) Czekam na następny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Finezyjnie unoszę swoje brązowe tęczówki, przeczesując powietrze kruczoczarną barwą. Czuję zapach. Niezidentyfikowany smak miłości. Unosi się subtelnie nad powłoką mojego świata, igrając z każdym centymetrem rozgrzanego do czerwoności ciała. Działasz na mnie jak narkotyk. Silna, toksyczna ciecz, która flegmatycznie roznosi się po moim sparaliżowanym ciele. Nie widzę granicy. Przetarłaś ją, tworząc tą historię. Czuję kłucie w sercu... Wypełnia mnie od zewnątrz. Uczy okazywać przyjemność. Potrzebuję tylko jednej rzeczy... Daj mi trochę swojej miłości.
    Ścierając kryształowe diamenciki łez z rumianych policzków, uśmiecham się niepewnie. Zatracam się w tym. Zatracam się w lubowaniu tej historii. Dwa rozdziały, które doszczętnie zmieniły moje spojrzenie na rzeczywistość. Jedna historia, która aż się prosi o chwilę uwagi. Skupienie swojego zamglonego wzroku na kilku linijkach tekstu. Nagłówek, który kupił moje szklane serduszko.
    Nie jestem dobra w pisaniu komentarzy... Przepraszam za tą.
    Chcę trwać... Chcę po prostu trwać.
    Oczekiwać w skupieniu trójki.
    Love xx
    ps. Czy ten anty-spam jest konieczny? <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *wewnątrz, a nie zewnątrz.
      *to, a nie tą.

      Usuń
    2. Do twoich komentarzy wypowiem się w kolejnym rozdziale, a jeśli chodzi o spam, to niestety nie da sie tego usunąc tak jak na onecie ..

      Usuń
  7. zarąbisty blog!! Pisz dalej! Polecam mój! http://musiconedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziewczyno gdzie Ty byłaś całe moje życie .? Cudowny blog , cudowny rozdział . Masz niesamowity talent . Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mega.. no i ponownie mnie zatkałaś.. Twoje opowiadanie czyta się jak książkę i to bardzo dobrą książkę! Chciałabym coś jeszcze napisać, ale mój mózg nie pracuje już z powodu późnej godziny i tego, że po Twoim opowiadaniu jakoś wzięło mnie na rozmyślanie.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, jesteś genialna.

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest po prostu piękne <3 Gdybyś napisała książkę, kupiłabym ją bez zastanowienia. Uwielbiam twój sposób pisania, oraz to opowiadanie. Czekam na rozdział 3 z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  11. Może i pierwszy raz piszesz, ale naprawdę świetnie ci to wychodzi. Potrafisz idealnie dobierać słowa. Aż zazdroszczę ;)
    @Ola143Cody

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już czytacie, to proszę skomentujcie, bo jest to dla mnie bardzo ważne .